piątek, 23 maja 2014

Przepraszam, jestem tylko młodą mamą

Gdy kobieta zostaje matką, dziecko staje się nagle centrum jej życia. Wszyscy bliżsi i dalsi znajomi muszą wtedy uważać na to, o co pytają. Wystarczy pozornie niegroźne "Co słychać?", by zostać zadręczonym godzinną opowieścią o tym, jak to maluch słodko się zaczął uśmiechać, że super przybiera na wadze, czy nawet o tym, iż matka jest przerażona faktem, że pierworodny zrobił zieloną kupę i ona już wyczytała w internecie, że to na bank oznacza (w najlepszym przypadku!) alergię pokarmową. 

W większości przypadków, z biegiem czasu zaczynają pojawiać się w rozmowach również inne tematy, stąd moja rada (jako matki, która sama przechodzi/przechodziła ten etap) – trzeba to po prostu przeczekać. Jeśli nie fascynują Cię perypetie małych berbeciów, można o tym delikatnie zaaferowanej matce przypomnieć, jednak nie miejcie do nas żalu. Pewno ciężko to zrozumieć komuś, kto z dziećmi nie ma i nie miał nic wspólnego, jednak pojawienie się dziecka, to ogromna rewolucja w życiu. Przynajmniej na pewien czas, matka zapomina o tym, że jest oddzielną od dziecka istotą (tak, tak – czwarty trymestr to nie tylko domena noworodka, ale także i jego matki) i potrafi się skupić tylko na tematach związanych z jego funkcjonowaniem. Później będzie lepiej. Nie twierdzę, że temat potomka zupełnie zniknie z rozmów, ale będzie rzadszy. Tak samo, jak i sama obecność dziecka. Początkowo młoda mama nie chce się rozstawać ze swoim maleństwem nawet na sekundę, a największym wyczynem jest pójście pod prysznic. Potem zaczynają się przymusowe rozłąki. W moim przypadku pierwszym i najstraszniejszym rozstaniem z Małym Człowiekiem, była kontrola u lekarza i ściąganie szwów po cc. Miałam wrażenie, że pół godziny bez dziecka, to wieczność. Okazało się, że Bąbel nieobecność mamy przespał, więc nawet nie był świadomy, że w otoczeniu nastąpiła jakaś zmiana. Każdą kolejną rozłąkę z urwisem znosiłam lepiej. Aktualnie naszym rekordem jest niemal doba, z tym, że matka dziecko położyła spać i dopiero pojechała, a to, że nie ma jej o poranku, nie jest zaskoczeniem ze względu na wyjazdy na studia.

Jak już mowa o studiach, które dla mnie są wciąż główną odskocznią od pieluch, to niestety tam nabroiłam chyba z początku najwięcej. Bardzo łatwo wychodziło, że niedawno urodziłam, a potem to już wszystko staczało się po równi pochyłej. Zdjęcia, opowieści itd... Myślę, że mogłam tak sporo osób do siebie zniechęcić lub co najmniej zażenować ;) Nie opowiadałam może intymnych szczegółów, jednak nie zmienia to faktu, że dzieckiem chwaliłam się niemalże przypadkowym osobom! Pewnie tym bym się jednak tak strasznie nie przejęła, w końcu nie zależy mi na tych ludziach. Jednak na przyjaciołach to już mi bardzo zależy. Główną motywacją do napisania tego postu była rozmowa z przyjaciółką, która brutalnie uświadomiła mi, że niezbyt wiem, co dzieje się u niej, bo rozmowa zawsze schodzi na Bąbla. Przyznaję – początkowo się buntowałam i niemal obraziłam, no bo jak Ona może mi to wypominać? Czy Ona nie może zrozumieć, że Mały Człowiek to cały mój świat? Szybko jednak zrozumiałam, że prawda jest taka, że ona nie musi tego rozumieć, a warto docenić to, że przynajmniej się stara! Z tego miejsca Cię kochana przepraszam i obiecuję poprawę. Może zresztą już zauważyłaś zmiany. 

Na koniec rady dwie, a może raczej wnioski. Po pierwsze, mamusie kochane - to, że o dziecku możemy opowiadać godzinami to nic złego, jednak co za dużo, to niezdrowo. Z drugiej strony kilka słów do reszty społeczeństwa - bądźcie  dla nas wyrozumiali. To naprawdę mija.


Pozdrawiamy,
Mama i Brzdąc

13 komentarzy:

  1. bardzo dobrze się z Tobą wymienia zdania, wreszcie ktoś dyskutuje na poziomie! :)) trochę rozjaśniłaś mi sprawę, dziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie miło czyta się takie słowa i cieszę się że mogłam pomóc (jeśli mogę tak to nazwać) w jakikolwiek sposób :)

      Usuń
  2. Ja nigdy nie byłam zbyt wylewna jeżeli chodzi o moje prywatne sprawy - ciążowe, rodzinne itp. Ale sama nie wiem czy będzie tak po porodzie, bo być może będę chciała się wsyzstkim chwalić i o wsyzstkim mówić :) Myślę że właśnie prowadzenie bloga jest takim dobrym buforem tych wszystkich uzewnętrznień :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też tak traktuję bloga. Wiem, że mogę się tu wygadać, a przeczyta tylko ten, kto ma na to ochotę ;) Choć bloga prowadziłam od początku ciąży i przez kolejne miesiące życia Bąbla, a nie ustrzegło mnie to od przechwałek i mono-tematyzowania rozmów ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. :) hahaha :) :) Wybacz mój śmiech :D Ja z tych co szybko przestały mówi o kupkach srutkach ;) ale i mnie to nie ominęło! ;) I z tych, które akurat z rozstaniem z dzieckiem w ogóle nie miały problemu... na razie rekord to długi weekend, czyli piątek - poniedziałek ;)
    Sama kiedyś musiałam słuchać o kupach, byłam cierpliwa, ale w myślach miałam jedno - ja taka nie będę ;) ale miałam też nie spać nigdy z Ignasiem w łóżku ;) nigdy nie mów nigdy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak to już jest, że faktycznie mama wymienia się obserwacjami, doświadczeniem z innymi mamami. Jesli ktoś też jest rodzicem to to rozumie, ale bezdzietni patrzą na nas jak na "wariatów".

    OdpowiedzUsuń
  6. Też to przechodziłam :) I wcale mi to nie przeszkadza, do tej pory. To co, najbardziej mnie denerwowało, to to, że bezdzietni znajmoi nagle o Tobie zapominają, bo urodziłaś dziecko i juz jestes z innej bajki....

    OdpowiedzUsuń
  7. http://prawdziwezycie.com/2014/06/04/jakim-jestem-czytelnikiem/

    OdpowiedzUsuń
  8. Każdy rozumie to dopiero jak już ma dziecko:). W odwrotną stronę też jest denerwujące, że ktoś kto nie ma dziecka nie rozumie np. że jedzenie, spanie itp. dziecka to nie jest kwestia którą można opisać jednym zdaniem, ale napisać książkę :) Jak rozmawiam z kimś kto nie ma dziecka to staram się nie rozwijać takich tematów bo i tak nie zrozumie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba ja pominęłam czwarty trymestr. Nie zrozum mnie źle, ale mimo, że moja córcia ma dopiero 2,5 miesiąca nie czuję wyrzutów sumienia i tej bardzo wielkiej tęsknoty, że już zaraz muszę do niej wracać gdy wyjdę z domu bez niej. Również z moich rozmów ze znajomymi nie tworzą się monologi z mojej strony o Cytrynce. Może to dlatego, że na obecną chwilę mam masę problemów? Sama już nie wiem. Kocham ją całym sercem, ale cieszę się jak wyjdę sobie z domu na parę godzin do znajomych w weekend odpocząć.

    Serdecznie pozdrawiam i obiecuję zaglądać częściej.
    http://cytrynkowy-swiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. fantastyczny wpis-oja mam tak samo mogłabym godzinami gadac tylko na temat dzieci ,czasem sie sama łapie po chwili ,że kogoś to może nie interesować -ah mamusią być
    :)

    OdpowiedzUsuń