wtorek, 6 maja 2014

Mleko kozie - za czy przeciw?

Mały Człowiek już od trzech miesięcy pije kozie mleko ze względu na skazę białkową. Od lutego odpowiedziałam na niejedno pytanie na ten temat, wysłuchiwałam słów krytyki i aprobaty, jak również odpierałam fale krytyki. Skąd tyle kontrowersji? 

Jak to się stało, że w naszym domu pojawiło się kozie mleko - historia prawdziwa.
Mały Człowiek szybko przestał pić mamine mleko. Powodów było kilka. Płacz w czasie posiłku, nieprzybieranie na wadze, później niechęć do mleka, nawet jeśli podane było butelką. No nie i już. Zaczęła się przygoda z mlekiem modyfikowanym. Początkowo dokarmianie, później już całkowite przejście na mm. Zaczęliśmy od Bebilonu HA. Potem zwykłego Bebilonu. Od samego początku dokarmiania pojawiła się wysypka, jednak ze względu na pewien zbieg okoliczności, długo nie zauważałam tego objawu. Dopiero w okolicach stycznia pojawiła się diagnoza - AZS ze względu na skazę białkową i zaczęła się batalia o to, by Ziarenko przestawić z mm na hydrolizaty. Próbowaliśmy karmienia Bebilonem Pepti, jak również Nutramigenem. Bez jakichkolwiek rezultatów. Nie pomagało stopniowe przemycanie hydrolizatu w Bebilonie, nie pomagało też dodawanie smakowej kaszki ryżowej. Po kilku tygodniach prób, po konsultacji z pediatrą, mleko modyfikowane zamieniliśmy mlekiem kozim. Mały Człowiek od razu z chęcią zabrał się za jedzenie, a już po kilku dniach suche zmiany zaczęły się zmniejszać, po około tygodniu znikły całkowicie. 

Argumenty przeciw + Kontrargumenty, czyli jak my sobie poradziliśmy
  • Pisałam już, że usłyszałam sporo słów krytyki ze względu na to, że Ziarenko pije kozie mleko. Nie jest ono już rekomendowane jako zamiennik dla mleka krowiego, ponieważ jest wysokie prawdopodobieństwo, iż także i kozie mleko uczuli. Wszystko przez to, że białka w mleku krowim i innych kopytnych się krzyżują, czy coś w tym stylu. Szczerze mówiąc nie chciałabym się jakoś szczególnie na temat teorii wypowiadać, ponieważ wiem tyle, ile tłumaczył mi pediatra. 
    • Jest wysokie prawdopodobieństwo, że także i kozie mleko uczuli dziecko ze skazą, aczkolwiek nie ma pewności. Jeśli tak, jak my bylibyście postawieni pod ścianą, to warto spróbować, bo jest szansa, że wasz maluszek zareaguje na to mleko dobrze. Lekarz tłumaczył mi to tak, że tak jakby składniki białek mleka różnych kopytnych są w dużej mierze takie same, dlatego jest takie prawdopodobieństwo uczulenia, jednak jeśli dany człowiek uczulony jest na taki składnik białka mleka krowiego, którego nie ma w mleku kozim, to takie zastępstwo nie wywoła objawów skazowych. Jeszcze raz podkreślam, że na teorii znam się raczej słabo i próbuję tylko mniej więcej odtworzyć to, co tłumaczył mi lekarz.
  • Kolejnym problemem może być fakt, że kozie mleko jest o wiele tłustsze od krowiego, zatem bardzo łatwo jest utuczyć malucha, a z drugiej strony - podanie tak tłustego mleka może wywołać u maluszka problemy z brzuszkiem.
    • My używamy mleka w kartonie, które jest już odtłuszczone (jak na razie spotkałam się z mlekiem 1,5%, 2,5%  i 3,8%). Można też odwirowywać mleko, jednak jest to niezbyt opłacalne. Gdy dzieciaczek jest trochę starszy, można mu podawać mleko pełnotłuste.
  • Ostatni powód, dlaczego lekarze ostrzegają przed mlekiem kozim to fakt, iż ma ono w sobie mniej żelaza niż krowie (a może nie ma wcale? Nie wiem) i brak w nim również kwasu foliowego. To olbrzymi problem zwłaszcza, że alergicy (dzieci ze skazą) w ogóle o wiele ciężej przyswajają żelazo.
    •  To boli nas najmocniej. Ważna jest suplementacja. Innym sposobem jest układanie diety tak, by była bogata w te elementy. Jeśli maluch nie ma problemu z alergiami, je mięso, żółtko jajka, warzywa typu szpinak - nie ma problemu. W przeciwnym wypadku polecam robić dziecku badania krwi raz na parę miesięcy, by mieć pewność, że nie ma niedokrwistości. Jeśli dopadnie was ten problem, to suplementacja jest konieczna.
Kilka rozwiązań praktycznych

Zacznę od tego, iż wprowadzanie koziego mleka nie powinno pokrywać się z wprowadzaniem nowych składników w diecie. To ułatwi obserwację i pozwoli przekonać się czy ewentualne uczulenie to wina mleka. Drugą sprawą jest wspomniana wcześniej tłustość mleka. Popularną praktyką jest rozcieńczanie go z wodą. Mnie lekarz zabronił tego robić, tłumacząc, że to tak jakbym do swojej zupy ot tak dolała wody. Tłustość się nie zmienia, ale jest mniej składników odżywczych. Znów nie wiem czy przekazałam wszystko jak należy, ale może jakoś mnie zrozumiecie. Na koniec przypomnę tylko o kontrolowaniu poziomu żelaza i dbaniu o układania diety tak, by zwracać uwagę na kwas foliowy.

Jeśli ma ktoś jakieś pytania lub uwagi, to chętnie podyskutuję. Zapraszam do komentowania!

xoxo
Mama i Brzdąc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz