Mały Człowiek już niedługo skończy dziewięć miesięcy. Początkowo brak jakiejkolwiek mobilności, później pojawiły się pierwsze obroty na brzuszek (ave vojta!). Następne w kolejce było pełzanie w tył, które teraz wychodzi jej już zawodowo. Tu początki:
Ostatnie kilka dni to rewolucja. Pierwsze zaskoczenie to obroty z brzuszka na plecy. Wyczekane, że aż strach. Ich brak był przyczyną licznych wątpliwości pt. czy aby nie za wcześnie zrezygnowaliśmy z rehabilitacji. Największą niespodziankę Bąbel sprawił wraz z początkiem tego tygodnia. Po prostu wstała rano i sprawiła, że już lubię poniedziałki. Nie mogła dosięgnąć kabla, zatem po prostu do niego podeszła (na czworakach oczywiście). Odkrycie, że do przodu też można się przemieszczać utkwiło jej w głowie na dobre i często teraz z tej formy korzysta, mimo że do tyłu wciąż jest znacznie szybciej ;)
Gratulacje dla małej akrobatki :) My na raczkowanie jakiekolwiek wciąż czekamy, niestety chyba bez wizyty u rehabilitanta się nie obejdzie. Ale, jak piszesz, warto ćwiczyć z dzieckiem, na efekty nie będzie trzeba długo czekać!
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto! Ćwiczenia (oczywiście te skonsultowane ze specjalistą) nie zaszkodzą, a jedynie mogą pomóc :)
UsuńJa wiem, że Zosiek jeszcze nie raz Cię zaskoczy! a zanim się obejrzysz! To już będzie stała na nogach ;)
OdpowiedzUsuńTeż jestem o tym przekonana. Ona zaskakuje mnie każdego dnia! :)
UsuńBardzo dziękuję Ci za komentarz, pomógł mi trochę wczuć się w tok myślenia osoby w takiej sytuacji.
OdpowiedzUsuńJako mama dzieciaczka nie-bezproblemowego sama niejednokrotnie stawałam przed dylematem zaufać czy nie ufać autorytetom, więc tok myślenia mniej więcej mogę sobie wyobrazić ;) Tylko jak na razie wszystko wskazuje na to, że mnie udaje mi się dokonywać słusznych wyborów.
Usuń