Obiecałam, że nadrobię zdjęciowo. Brak mojej aktywności na blogu wiązał się z brakiem czasu, a co za tym idzie, z tego okresu nie mam również prawie żadnych zdjęć. Te z tego posta pochodzą wszystkie z dnia wczorajszego.
Jesteśmy z Małym Człowiekiem u drugiej Babci i staramy się jak najbardziej skorzystać z pięknej, letniej pogody, zatem praktycznie non stop przebywamy na zewnątrz. Nawet posiłki Malucha konsumowane są na werandzie :)
Nim zaproszę Was do oglądania zdjęć, uprzedzę tylko, że marny ze mnie fotograf, a zachciało mi się "artystycznych kadrów" ;) Zatem enjoy!
A dziś? Botwinka z ziemniaczkami (o
której pisałam już na fb - o fuj... a tak lubię :( ) i góra fasolki
szparagowej, którą trzeba było zebrać i obrać. Część ugotowana i czeka
na zjedzenie, a część pewnie do mrożenia, tylko ciekawa jestem, jak to
zrobić, żeby później była tak dobra, jak prosto z pola, tudzież, jak ze
sklepowych mrożonek. Jakieś pomysły?
Pozdrawiamy :)
Cudna ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
No cóż, ja mrożę tylko koperek
OdpowiedzUsuńNigdy nie mroziłam warzyw więc nie pomogę, podobnie jak Gosia mrożę tylko pietruszkę i koperek z taki świeżych rzeczy :)
OdpowiedzUsuńJaka Zosia już duża :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na rozdanie roczkowe :)
Bardzo ladne fotki :)
OdpowiedzUsuń