niedziela, 18 maja 2014

Must have matki chorego dziecka

Kiedy dziecko jest zdrowe, można sobie ułożyć idealny plan dnia, w którym jest czas na opiekę i zabawy z dzieckiem, domowe obowiązki, a znajduje się też i chwila dla siebie. Jednak, kiedy maluch się rozchoruje, to nagle wszystko wywrócone jest do góry nogami. Cały plan dnia ogarnia jeden wielki chaos. Jest kilka rzeczy, które pomagają przetrwać.

  1. Kawa, jako przedłużenie wydolności organizmu. Gdy Mały Człowiek ma gorączkę, to nie ma szans, by matka się wyspała, a czasem nawet by spała. Trzeba co chwilę kontrolować, czy gorączka nie jest zbyt wysoka, (albo zbyt niska, trzeba sprawdzać ogólnie czy jest :) ). Bąbel śpi niespokojnie i raz na jakiś czas zaczyna płakać przez sen. W ciągu dnia natomiast trzeba prócz kontroli i zbijania gorączki, dodatkowo karmić, przewijać, inhalować i podawać leki, o zabawianiu, bujaniu i tuleniu wymęczonego malca nie wspominając. Do tej puli, dochodzą jeszcze codzienne obowiązki, zatem nie ma zbytnio luki, którą matka mogłaby wypełnić odsypianiem męczącej nocy, więc zbawieniem okazuje się czarny płyn.
  2. Korektor do oczy - dla ukrycia faktu, że sen zastępujemy płynną energią. Jednak wysiłek zamaskowania cieni pod oczami sensowny jest tylko wówczas, gdy wychodzimy z domu i się przejmujemy swoim wyglądem. Dla niektórych oznaczać to może wyjście na zakupy, do lekarza, a może do kościoła. Gdzie indziej może pójść matka dziecka chorego? Inna sprawa, to to, czy matka przemęczona, ma jeszcze siłę myśleć o tym, jak wygląda?
  3. Czapka/suchy szampon żeby ukryć przetłuszczone włosy - używać w przypadku jak powyżej. Ewentualnie w sytuacji, gdy ktoś wpadnie w odwiedziny. Listonosz na przykład. Przecież żaden znajomy nie wpadnie raczej z wizytą, ryzykując oskarżenie, że zaraził lub pogorszył stan malucha. Choć pewnie są takie mamy, które nawet przy chorującym dziecku znajdują czas na umycie włosów, a raczej dzieci, które dają rodzicom aż tak długą chwilę dla siebie, więc nawet niespodziewana wizyta nie jest pod tym względem straszna. Gorzej z ładem w domu. Może wynalazł ktoś czapkę niewidkę na sterty niepomytych naczyń lub ciuchy, które aż się proszą o seans w pralce? ;)
  4. Gotowe dania – Nie chodzi mi tu koniecznie o chińskie zupki. Dobrą opcją są gotowe pierogi, dania zamrożone jakiś czas wcześniej, a może ciepły posiłek dostarczony przez mamę lub teściową? Nie twierdzę, że gotowanie nie relaksuje (choć akurat nie mnie), jednak jeśli obowiązków jest masa, a sił wręcz przeciwnie, to jednak warto czasem pójść na łatwiznę.
  5. Mikrofalówka – ważny element umożliwiający pójście na łatwiznę (patrz punkt wyżej) , jak również wypicie przynajmniej w miarę ciepłej kawy. Często jedyna szansa na ciepły posiłek.

Oczywiście powyższa lista jest dość indywidualna, a dodatkowo, czego chyba tłumaczyć nie trzeba, ujęta ironicznie. Każda matka ma zapewne swoją top piątkę. Może zdradzicie, co u was jest niezbędne, kiedy malucha rozłoży?

5 komentarzy:

  1. U nas odpukać!!! Choróbska nie było i oby tak zostało!! Wam życzę dużo, duuuużo zdrówka i sił dla Mamy :*

    OdpowiedzUsuń
  2. U mojego synka było wszystko ok ale gdy miał zastrzyki (antybiotyk) na zapalenie uszka, tak od tego czasu cały czas coś się dzieje :( po pleśniawce ślad zanika a teraz wysypka :(

    Asja? Dlaczego nie moge zakukać na twohwgo bloga?

    OdpowiedzUsuń
  3. To straszne patrzeć jak dziecko jest chore i nie móc mu za bardzo pomóc... poza tuleniem, głaskaniem, pieszczeniem i stosowaniem się do zaleceń lekarza niestety jesteśmy bezradne wobec choroby...
    Pozostaje być silną i cierpliwą!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bym do swojej listy dodala - Maz pod reka ;)

    OdpowiedzUsuń